Data wpisu: 13.11.2017, 19:26
Wszyscy żyjemy w określonym czasie i przestrzeni.
Czas jako wielkość fizyczna umiejscawia nas w konkretnej przestrzeni wszechświata.
Przestrzeń była zawsze przed narodzinami każdego z nas.
Rodząc się stajemy się kolejnym elementem tejże przestrzeni.
Tylko nieliczni potrafią kreować zastaną rzeczywistość tworząc w swym umyśle nową, nikomu nie znaną przestrzeń.
Tworzymy świat swoim wnętrzem, tym co nie do końca poznane i nazwane: przeczuciem, intuicją, retrospekcją czy w końcu wyobrażeniami o samej przyszłości, projekcją wewnętrznych obrazów w duszy i umyśle.
Tworzenie to jedyny słuszny cel naszej egzystencji.
Tworząc urzeczywistniamy projekcje najbardziej skomplikowanego organu - mózgu, naszych myśli, snów, pożądań i niepokojów.
Składamy dzieło kawałek po kawałku niczym pomieszany stos szkiełek z rozbitego kalejdoskopu.
Wizja artysty to czysta biel polaroidu, która od momentu opuszczenia aparatu daje ledwo widoczne kontury przedmiotów, nasyca się światłem, cieniami i coraz mocniejszymi barwami aby w ostateczności dać końcowy obraz- ukoronowanie procesu twórczego.
Artysta urzeczywistnia nierealne, tworzy nieistniejące. Ożywia to co jest fikcją, powołuje do życia nowe. Dotyka tego co jest głęboko w środku każdego z nas...
Artysta żyje pasją tworzenia. Możliwość urealniania własnych wizji jest główną siłą, dzięki której każdy jego kolejny dzień jest dniem szczęśliwym.
Kim była Vivien ? Czyżby wysoką, szczupła kobietą ubierającą się w zbyt duże męskie koszule ? Być może zdziwaczałą starą panną ? Po części amerykanką i francuską ? Samotnikiem ? Może wszystkim po trochu ? Vivien była przede wszystkim czarodziejką chwili, mistrzynią subtelności i magii.
Była kimś całkowicie anonimowym; jak sama twierdziła była jak szpieg – pojawiała się by uwiecznić czyjś gest, nieśmiałe spojrzenie czy uśmiech i by po chwili niepostrzeżenie zniknąć.
Była kimś, kto widział piękno i niepowtarzalność w rzeczach, obok których inni przechodzili obojętnie. Była pocałunkiem chwili, tajemnicą kadru, szeptem wydarzeń tamtejszego dnia. Była zapachem minionej epoki i powierniczką tajemnic konkretnego wydarzenia a przede wszystkim kimś kto tworzył harmonię i ukazywał subtelność współistnienia ludzi i rzeczy nieożywionych.
Chwytała chwilę zamykając ją dla potomności w iście mistrzowski sposób. Nieznana nikomu, pogardzana, schowana przed światem i miłością innych. Dwuobiektywowy rolleiflex był jej skarbem i sposobem na uwiecznianie rzeczywistości w której przyszło jej żyć.
Wszelkie przedmioty opatrywała datami, gromadziła stosy gazet, nagrywała liczne wywiady oraz filmowała wydarzenia z dnia codziennego jak choćby zabawy dzieci. Z siła godną podziwu starała się zatrzymać czas, uwiecznić to co kruche i nietrwałe, przemijające – życie.
Zamarła w samotności i zapomnieniu po to aby któregoś dnia roku 2007 mógł ją odkryć pewien dwudziestosześciolatek.
Mając świadomość przemijania i kruchości ludzkiego życia Vivien w jednym z jej nagrań audio powiedziała:
„Nic nie trwa wiecznie trzeba zrobić miejsce innym- jak na karuzeli, wychodzimy a ktoś zajmuje nasze miejsce”.
Czy jestem jak Vivien ? Tak. Myślę, że w dużej mierze taki właśnie jestem…
powrót